Przed samą wycieczką wszyscy ostrzegali nas , że podczas przejścia za granicę Izraela , możemy przeżyć mały szok. Wszystko to za sprawą bardzo szczegółowej kontroli granicznej. Pierwsza sprawa, jeżeli nie daj Bożę , któryś z turystów dostanie pieczątkę z Izraela do paszportu, może zapomnieć o wycieczce m.in. do Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Każdy z nas musiał okazać paszport lekko ponad 10 razy, podczas kontroli granicznej do Izraela.Ostrzeżono nas , że mogą nam wtedy zadawać dość dziwne i osobiste pytania (ja na szczęście takiego pecha nie miałam), czy zaprosić do rewizji osobistej ( a bywały i takie przypadki).
Zaraz za granicą znajduje się miasto Ejlat, jest to NAJTAŃSZE MIASTO W IZRAELU! Można tam kupić samochód tańszy o 16 % oraz bez podatku VAT ! Dodatkowo jeżeli marzy Wam się pływanie z delfinami, tutaj możecie to zrobić za darmo! TAK!- to jedyne takie miejsce na świecie, gdzie nie trzeba płacić za pływanie z delfinami! Jeżeli chodzi o sam Eljat, nie można tu przyjechać wycieczką zorganizowaną,jedyna opcja to przyjazd na własną rękę. Bardzo interesujący jest też fakt, że Egipcjanie nie mogą przekroczyć granicę Izraela (chyba , że pobiorą się z Żydem lub Żydówką, ale wtedy przez 3 miesiące muszą codziennie meldować się na posterunku izraelskim), natomiast Żydzi mogą na piechotę , nawet kilka razy dziennie przechodzić do Egiptu .
Religia zabrania Żydom hazardu czy spożywania alkoholu na terenie Izraela. CO robią więc Żydzi, aby nie grzeszyć , ale zaznać trochę życia? Myślą " ok, nie możemy grzeszyć na własnej ziemi, ale w Egipcie już tak". Każdego dnia , Żydzi przechodzą sobie spacerkiem do HIltona (hotel na granicy Izraelsko - Egipskiej) , gdzie spędzają godziny w kasynie i wracają nad ranem. Ciekawe.
Pierwszym przystankiem naszej podróży było Morze Martwe.Jego piękny widok towarzyszył nam niemal do samej Jerozolimy.
Niestety , istnieją tylko 3 dozwolone kąpieliska przy Morzu Martwym, z czego tylko jedno otwarte dla turystów.I tu zaczyna się rozczarowanie, gdyż "nasze" kąpielisko nie było tak bajowe jak reszta część morza. Woda w morzu była tak ciepła i tak słona, że moje poparzone plecy i tyłek od razu dały się we znaki. Niezastąpione są tutaj buty ochronne do pływania, gdyż całe dno Morza Martwego składa się z kulek soli.
Każdy turysta mógł sobie wziąć taką kulkę do domu ( w dowolnej ilości). Pobyt nad Morzem Martwym łączy się TYLKO z pobytem w sanatorium, a nie z wypoczynkiem na plaży( jak np. E Tabie). Tutaj przybywają osoby z całęgo świata , aby leczyć wszelkiego rodzaju choroby skóry.
Morze Martwe to najbardziej zasolony zbiornik świata, przez co mogliśmy sobie pływać na powierzchni wody;)
.
Po ok 4,5 h dotarliśmy do Jerozolimy.
Widok z Góry Oliwnej na panoramę Jerozolimy i meczet Al- Aksa.
Będąc w Izraelu dowiedziałam się, że Żydzi na maturze zdają 8 OBOWIĄZKOWYCH PRZEDMIOTÓW, z czego 3 języki (hebrajski, arabski i angielski). Jeżeli ktoś ukończy studia w tym kraju , automatycznie obiera jakieś wysokie stanowisku i zarabia mnóstwo pieniędzy. Dlaczego? Bo semestr na żydowskiej uczelni kosztuje 50 tysięcy DOLARÓW, a semestrów jest 10 :)
Widok na Ścianę Płaczu.
Nie miałam pojęcia, żę pod Ścianą Płaczu znajduje się wydzielona płotkiem część dla kobiet i dla mężczyzn. W części dla mężczyzn znajduje się tylko część do modlitwy, natomiast w części dla kobiet znajdują się jeszcze krzesełka. Wszystko po to, aby żony oglądały, jak ich mężowie gorliwie się modlą, a młode panny szukały najbardziej religijnego kandydata na mężą :) Panowie mają obowiążek modlić się w tym miejscu w specjalnych nakryciach głowy ( jarmułkach), które dostają przy wejściu.
Następnie udajemy się na Drogę Krzyżową Pana Jezusa, świętego miejsca wszystkich Chrześcijan.Wszystkie stacje znajdują się w małych uliczkach, przy których mieszczą się bazary.Dzieje się tak ze względu na fakt, iż dla Żydów, nie jest to miejsce święte. Uznają Oni Jezusa tylko jako proroka,nie jako Zbawiciela.
V stacja Drogi Krzyżowej.