środa, 11 września 2013

DZIENNIK Z PODRÓŻY- EGIPT PART 1

Czy też tak macie, że to co najbardziej chcielibyście osiągnąć, w momencie gdy jest na wyciągniecie  ręki, nagle staje się nierealne? Otóż ja tak mam, ciągle...Rzecz w tym, że zwykle w takim momencie załamuję ręce i odpuszczam...ale nie tym razem. 
Od prawie 3 lat ,zamykając oczy widziałam turkusowe wody i złote piaski Egiptu, wyobrażałam sobie, jak zwiedzam wnętrze Piramidy Cheopsa i płynę statkiem po wodach Nilu. Marzenia dla jednych banalne , dla drugich nie...przyczyna wydaje się dość prosta....
Rok temu było milion powodów , które uniemożliwiały mi wyprawę choćby do Czech...moje marzenia zeszły na drugi plan ustępując miejsca  innym , priorytetowym sprawom. To nie znaczy oczywiście, że odpuściłam..w mojej głowie rodził się plan jak na taką podróż zarobić, nie naciągając kieszeni rodziców. 

Podczas tego całego roku przygotowań do matury, jedyną ucieczką dla mojego umysłu był Egipt. Podczas każdych złym momentów w moim życiu myślałam " Ok przetrwam ten kryzys, ale już po maturze spędzę  tydzień w raju" .   

"Make dreams come true" ...chyba wytatuuje to się na placach <3

Nadchodzą wakacje, zaraz po maturach ruszam do pracy...nie jest lekko wstawać codziennie przed 5 rano..wierzcie mi. Nie ma też lekko po 8 godzinach, kiedy inni wracają do swoich domów , ja idę do drugiej pracy , ale wiem, że Egipt jest tego wart. 
Przychodzi dlugo oczekiwany moment...planuje wyjazd, data wyznaczona, wolne w pracy załatwione. "Jest ok" . Pozostaje tylko znaleźć  świetny i niedrogi hotel w cudownej lokalizacji. 
Wybraliśmy Movenpick Resort Taba ,co było chyba najlepszym wyborem mojego życia...ale o tym później. 
Z tym, że nie zobaczę piramid, Muzeum Egipskiego  ani bazaru  Chan al- Chalil , pogodziłam się już jakiś czas wcześniej. Sam wyjazd do Egiptu w czasie napiętej sytuacji politycznej dla wszystkich był idiotyczną decyzją, ale wierzyliśmy, że pobyt na Synaju jakoś nas przed tym uchroni. Dobra....żartuje...wcale nas to nie obchodziło...NIe stresowaliśmy się , nie obgryzaliśmy paznokci i nie słuchaliśmy radia , nie oglądaliśmy TV, które jak się później okazało...: "trochę" koloryzowało wydarzenia z Kairu.

Pamiętam  drogę do hotelu w Tabie- nic oprócz gór przy drodze i piachu...przyznam, że dopiero wtedy zaczęłam się bać. Pomyślałam : "Cholera, co ja tutaj robię?!" W dodatku było ciemno więc nastrój paniki się wzmagał. Nad ranem dotarliśmy do hotelu..słońce wychodziło bardzo powoli i dopiero wtedy zobaczyłam gdzie jestem...widok z balkonu wynagrodzłl mi te 4 godziny męczarni w samolocie ( Boże , nigdy więcej! )..z lewej strony widok na Synaj z prawej na cudowną zatokę Akaba. "Jestem w niebie"- pomyślałam. 
Przyznam że tego dnia 4 godziny snu były dla mnie wystarczające, przecież tyle rzeczy jest do zobaczenia. 
 

Zacznę od samej Taby. Przecudowne miejsce.. ..! Z naszego hotelu można było spokojnie przejść sobie do Izraela! Z plaży mogliśmy obserwować Jordanie i Arabie Saudyjską, ktorech granicą był 3 kominy ( po lewej od kominów Jordania, po prawej Arabia Saudyjska)  . Zdjęcia poniżej:



Czy wiecie, że na terenie CAŁEJ Arabii Saudyjskiej TYLKO 1 KOBIETA ma prawo jazdy ??!! Szok...nie myślcie sobie, że może jeździć sobie gdzie chce , zawsze musi towarzyszyć jej mąż. Naprawdę cieszę się, że mieszkam w Polsce!

Przy naszym hotelu znajduje się przepiękna rafa koralowa , którą można obserwować podczas nurkowania głębinowego  albo snorkelingu. My wybraliśmy tę drugą opcje, która kosztowała  nas jakieś  70 zł ( koszt maski i rurki zakupionej w Polsce)





 za płotem już Izrael









Obok naszego hotelu mieszkali Beduini, wejścia do ich  osady pilnował strażnik. Ani my nie mogliśmy wejść do nich, ani oni na teren naszego hotelu. Wioskę możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej.

Sam hotel miał przepięknie zagospodarowany teren: ogrody, jeziorka itp itd. Obsługa mila do granic możliwości: wychodząc z pokoju hotelowego witali Cię z uśmiechem pytając " Good morning, how are you?" Zwykle nie kończyło się na wymianie dwóch zdań Nasz ulubiony pracownik hotelu Helid , który codziennie sprzątał nasz pokój przesiedział raz u nas prawie 30 minut rozmawiając z moim chłopakiem o piłce nożnej. O matko, sposób w jaki naśladował pewnego siebie Cristioano Ronaldo  zwalał z nóg..nie mogłam przestać się smiać:D 
 Pamiętam nawet  jednego animatora z Tunezji, który pracował tam  w czasie wakacji...wyglądał jak Bruno Mars , aż przecieraliśmy oczy ze zdumienia, w dodatku chodzil w takim samym kapeluszu jak Bruno!

To co nas zdziwiło najbardziej,to fakt, że w hotelu zatrzymywali się tylko polacy , muzłumanie i rosjanie. Ciekawostką jest to ( o czym nie miałam pojęcia !) , że za kadencji Mubaraka wybudowano kurorty: Sharm el Sheik i Hurghade , a sponsorami zostali Rosjanie. Co najlepsze, rząd Egiptu w ramach rekompensaty zwraca WSZYSTKIM turystom z Rosji 30 % wartości wszystkich kosztów związanych z urlopen w tym kraju! Rosjanie jednak potrafią się ustawić...


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz